GWIAZDA-KANIA - Olimpia Grudziądz (2 maja 2015)

GWIAZDA-KANIA - Olimpia Grudziądz (2 maja 2015)

Rewanżowy mecz z Olimpią Grudziądz miał dwa oblicza. Praktycznie były to dwa zupełnie różne spotkania.
W pierwszej odsłonie w naszej drużynie panował chaos. Fakt, że zabrakło trzech podstawowych zawodniczek, w tym mózgu zespołu, Józi, nie powinien jednak aż tak źle wpłynąć na grę. Efekt był taki, że na boisku panowała Olimpia, co udokumentowała bramką po koszmarnym błędzie obrony i bramkarki. Środka nie było, prawe skrzydło nie współpracowało, obrona dawała się wyprzedzać i nie kryła przeciwniczek, brakowało łączności między napastniczkami a linią defensywną. Na szczęście, jedna z kontr przyniosła wyrównanie. Witek strzelała z prawej strony, bramkarka odbiła piłkę tuż pod nogi Bukosia, a ta już wiedziała, co zrobić. Niemniej jednak do końca pierwszej połowy to one atakowały, a myśmy gubili piłkę i najczęściej stosowaliśmy taktykę pod nazwą "obrona Częstochowy".
W przerwie "OPeeR", dwie zmiany i od razu było inaczej. Teraz to my byliśmy drużną przynajmniej o klasę lepszą. Bardzo dobrze wpasowała się w zespół Wercia, potem Bukoś i Witek wróciły na swoje skrzydła, no i - po długiej przerwie - pojawiła się na boisku Grodzka. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Najpierw rajd Grodzkiej prawą stroną, dokładne dogranie do Witka i 2:1. Potem Witek z wolnego wykłada Bambi, ta uderza, piłka odbija się od obrony i w zamieszaniu Grodzka robi to, czego się oczekuje od napastników. Na boisku pojawia się Karolina, zaliczając bardzo udany debiut i uspokajając do końca grę z tyłu. Na koniec Witek bezpośrednio z wolnego podwyższa na 4:1 i wygrywamy ten mecz wysoko, choć po większej części pierwszej połowy niewielu było wśród nas optymistów.
Brawo dziewczyny za grę po przerwie! To duża sztuka zapomnieć o niepowodzeniach i wyjść tak zmotywowane na drugą połowę.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości